Strażacy,
strażacy
To dzielni chłopacy
Kto strażaka potrzebuje
To 998 wystukuje…….
Kto z nas będąc małym chłopcem nie marzy, aby zostać
kimś, kto odznacza się niebywałą odwagą, siłą,
zręcznością i sprytem? Dla którego z chłopców w wieku
przedszkolnym nie jest ideałem do naśladowania ktoś, kto
niesie pomoc innym, kto ratuje nas z opresji. Odpowiedź
jest jedna. Praktycznie każdy chłopiec chciałby być w
przyszłości policjantem, żołnierzem czy strażakiem. Aby
spełnić choć troszeczkę chłopięce, a okazuje się, że
także dziewczęce marzenia i aby przybliżyć dzieciom
wyżej wymienione zawody, kontynuujemy cykl spotkań z
przedstawicielami tych profesji.
Trzeciego października starszaki z grupy V i VI wybrały
się na spotkanie z prawdziwymi strażakami i na
zwiedzanie obiektów Państwowej Straży Pożarnej
mieszczącej się w Zielonej Górze.
Podczas wizyty dzieci dowiedziały się na czym polega
trudna praca strażaka. Okazało się, że strażacy nie
tylko gaszą pożary, ale również pomagają w
unieszkodliwianiu gniazd os i szerszeni, uczestniczą w
ratowaniu ofiar wypadków drogowych, nie dopuszczają do
katastrofy ekologicznej, gdy ulegnie uszkodzeniu
cysterna z niebezpieczną substancją np.: kwasem,
pomagają w ratowaniu ludzi, których życie jest
zagrożone, a nie może do nich na czas dotrzeć lekarz.
Strażak Pan Gałucki – tatuś Julki pokazał dzieciom
wszystkie rodzaje wozów strażackich jakimi dysponuje
Straż Pożarna w Zielonej Górze. Dzieci z niekłamanym
zachwytem i zainteresowaniem pilnie obserwowały
pokazywane im elementy wyposażenia poszczególnych
pojazdów. Na przykład wóz używany do wypadków drogowych,
a w nim specjalne, bardzo ciężkie (20 kg) nożyce do
cięcia grubych blach i profili samochodowych i równie
ciężkie (18 kg) cęgi do rozginania metalu. Dzieci
zobaczyły także wozy bojowe przeznaczone do gaszenia
pożarów: mniejsze z 2 tanami wody i większe z 5 tonami
wody. Bardzo interesujący był wóz przeznaczony do
usuwania skutków katastrof chemicznych oraz wóz –
drabina, tak potrzebny, gdy pomocy potrzebuje ktoś
bardzo wysoko. W czasie wizyty dzieci miały okazję
usłyszeć na „własne uszy” prawdziwy alarm wzywający
strażaków do wyruszenia do akcji. Zobaczyły na „własne
oczy” jak strażacy szybko zjechali z góry po specjalnej
rurze, ubrali się w swoje ochronne kombinezony i kaski i
wyjechali wozem strażackim, aby unieszkodliwić gniazdo
os. Na zakończenie wizyty dzieci podziękowały za ciekawą
wycieczkę i wręczyły panu strażakowi medal „Dzielny
strażak”
Beata Nowak, Renata Rogacewicz.